Kole
Resort jest malutki, ma siedem apartamentów. My dostaliśmy “Honeymoon Suite”, taki największy z widokiem. Ale to nie o wielkość apartamentów tutaj chodzi.
My na nasz Babymoon wybraliśmy Malediwy i po krótkim pobycie w rajskim resorcie, w domkach na wodzie, zmieniliśmy lokalizaję i wylądowaliśmy w Vaavu Atol, na wyspie Fulidhoo, która słynie z rajskich plaż. Zatrzymaliśmy się w Kinan Resort – miejscu, które już wcześniej odwiedziłam z przyjaciołką. Wiedziałam, że nie będziemy się nudzić.
Już pierwszego dnia, po kąpieli w oceanie (na na prawdę rajskiej plaży), czekało na nas mnóstwo atrakcji. Pierwszą z nich było obcowanie z płaszczkami i rekinami. Przy głównym molo na wyspie zwabia się zwierzątka pokarmem. Doświadczeni nurkowie wytłumaczyli nam jak się z płaszczkami obejść – nie dotykać i starać się na nie nie nadepnąć, wtedy są łagodne.
Kolejną atrakcją były kajaki. Laguna wokół wysepki jest bardzo rozległa i “kajakowanie” wokół to nie lada przyjemność. Nas wiosła zaniosły do huśtawki, która stoi około 200 metrów od brzegu. Relaks jakich mało.
Kolejnego dnia wybraliśmy się na snorkeling z rekinami z Shinanem, który oprócz tego, że jest nurkiem jest również świetnym podwodnym fotografem (jego konto na Instagramie Titan of the Sea). Te rekiny to Nurse Sharks, czyli można powiedzieć…. najbardziej leniwe z gatunku. Nie atakują ludzi, żywią się padliną a wokół Fulidhoo jest parę miejsc, gdzie można je spotkać. My wybraliśmy takie, które jest oddalone o około 20 minut od resortu.
Jedzenie w Kinanie to 10/10. Codziennie na obiad serwowana była lokalna ryba, a na romantyczną kolację dostaliśmy homara. Owoce morza i ryby na Malediwach to prawdziwy rarytas, nawet dla tych najbardziej wybrednych.
Kinan Retreat oferuje w sumie wiele takich “day tripów”, ale jako że ja byłam wtedy w siódmym miesiącu ciąży to postanowiłam się nie przemęczać. Po “rekinach” wybraliśmy się na sandbank, czyli mieliznę/płyciznę. To jedna z głównych atrakcji na Malediwach. Taki sandbank jest stworzony przez ocean i poprzez przenoszone przez niego koralowce, kamienie i inne przedmioty. Te mielizny nie są stałe i są zależne od poziomu morza.
Moim hitem był też kosz owoców z lokalnego targu! Owoce z tych stron świata to jak dla mnie nieco inny level, a jeszcze w takiej scenerii… coś wspaniałego!
Kinan Retreat ma cały sztab osób odpowiedzialnych za atrakcję i zorganizują nawet najbardziej szalone pomysły – od ślubu na mieliźnie po podwodne zaręczyny. To głównie dzięki nim nasz Babymoon będzie przez nas tak ciepło wspominany.
Zostawiam Was ze zdjęciami….
Source link